
Kiedy piszę tego posta jest zimny i wietrzny koniec października, więc z przyjemnością wracam pamięcią do tej sesji. To był środek lata, początek sierpnia, było bardzo gorąco, jadąc do Kasi myślałam, że się rozpłynę 😉
Kasia napisała do mnie kilka tygodni wcześniej, pytając czy mogłabym u nich zrealizować sesję, która pokażę, że “dobrze im się żyje, są zdrowi i szczęśliwi” ♡ Strasznie mi się to spodobało, więc nie mogłam odmówić. Oprócz tego, że był upał i obawiałam się zbyt ostrego światła, to były dla mnie wyjątkowo miło spędzone chwile – na luzie, bez stresu, rozmawialiśmy o dzieciach, domach, dachach… a zdjęcia jakby były dodatkiem do tego całego spotkania. Aż szkoda było wracać! Na szczęście można powspominać 🙂
Previous articleW oczekiwaniu na Julię - ciążowa sesja lifestylowaNext article W oczekiwaniu na Kubę - ciążowa sesja plenerowa